po kilku tygodniach:)
Mieszkamy juz dobre 5-6 tygodni w Antku. Muszę się przyznać , że dom jest rewelacyjny, przestronny i bardzo wygodny. Na początku bałam się, że otwarta kuchnia sprawiać bedzie mały kłopot, bo się przeciez codziennie gotuje, przygotowuje posiłki itp. Jednak juz teraz nie widzę mojego domu inaczej.
Na pytanie co zrobiłabym inaczej , odpowiedziałabym , że praktycznie wszystko jest idealnie. Cieszę się, że sufit w salonie i kuchni jest wysoko, przestrzeń robi swoje. Kotłownia jest duża, więc swobodnie zmieściły się tam jakieś regały, tył mojej lodówki i pralka, swobodnie można tam też wieszać pranie. Jeśli ktoś chciałby powiększyć sobie kuchnię kosztem pomieszczenia gospodarczego, to swobodnie może to zrobić o jakieś 40-50 cm i tak wszystko sie swobodnie zmieści. I jeszcze jedno, mała łazienka jest bardzo duża, jak na samo wc. na to konto lepiej powiększyć sobie garderobę, która jest mała. Innych uwag nie mam!!!!!
Jeszcze chciałabym się wyżlic do Was. Mianowicie: Przybłąkał się do nas młody piesek. Śliczny , milutki, cudny. Jednak ze względów ,-wielu , nie mogliśmy go zatrzymać. Daliśmy mu jesć , pić, córka szukała dla niego wśrór znajomych domu , my z mężem wśród naszych. Po kilku dniach nieudanych poszukiwań , postanowiłam oddać pieska do schroniska dla zwierząt. Maż wybrał się z sunią- nazwaliśmy ją Lisia, bo była podobna do liska, do choniska. Pan tam na niego nakrzyczał i nie chciał jej przyjąć, bo my mieszkamy pod Lublinem , więc dzwoń sobie Panie do Gminy ,niech sobie oni zabieraja zwierzaka. Jak wrocił do domu , to myslałąm, że .....................................zadzwoniłam do pana zr schroniska i usłyszalam odpowiedź, że jak zadzwonię na straż miejską , to oni psa zabiorą. Tak też uczyniłam , jednak mój rozmówca ze strazy oświadczył, że oni nie zabieraja psów, że jeśli pan w schronisku nie chciał przyjąć pieska, to pewnie miał rację i ble, ble, ble!!!!!!!!! Po jakiejś 10 min rozmowie, gdzie dowiedzialam sie, że pewnie jest to mój pies , a teraz chcę sie go wyzbyć, pan strażnik przyjął zgłoszenie, kazał czekać. Oczywiście nie omieszkałam zadzwonic ponownie do schroniska i poinformować pana, że powiadomiłam straż i czekam na odbiór pieska. Pan sie na mnie wydarł i rzucił słuchawką. Po 30 min przyjechali i zabrali sunię ze soba.
Żal mi było , że tacy ludzie pracują na rzecz zwierząt. Nie dziwię sie teraz tym wszystkim , którzy mówią , że lepiej wyrzucic psa niz oddac go , bo tak na serio , to są tylko problemy. Ja nie mogłam zostawic tego pieska u siebie, była to suczka, ja nie mam ogrodzenia, a czy wiązanie jej na łańcuchu byłoby takie dobre? Pytałam , szukałam dla niej domu, wiem od wolontariuszy , że znajdą dla niej na pewno jakiś dom , bo jest młoda i śliczna. Będę za nią trzymała kciuki. A tych ludzi , którzy pracują w schronisku nie umiem pojąć. Dla dobra zwierzęcia powinni przyjmować wszystkich, a nie w taki sposób się zachowywać. Brak mi słów!!!!!!!
oto kilka zdjęż małej łazienki
a oto mój nowy salonowy zegar- wygląda ślicznie!